wtorek, 16 października 2012


Początki subkultury szalikowców w Polsce

            Szalikowcy to potoczne określenie różnych grup kibiców sportowych, bardzo związanych z ulubionym klubem, jego barwami i tradycją. Nazwa wywodzi się od szalików w kolorach drużyn noszonych i eksponowanych na stadionach podczas meczów piłkarskich. Szalikowcy to również subkultura aprobowana głownie przez ludzi młodych, zainteresowanych bójkami ze służbami porządkowymi lub kibicami innej drużyny. Ale skąd się wzięli szalikowcy?

            Początki tej subkultury przypadają na lata 50-te XX wieku w Wielkiej Brytanii. Jest to okres ogromnego bumu technologicznego. Stadiony stają się jeszcze bardziej okazalsze i coraz więcej ludzi posiada dostęp do odbiorników telewizyjnych. W stacjach TV zaczyna się transmitowanie na żywo imprez sportowych, w szczególności meczów piłkarskich. Wpłynęło to na jeszcze większą popularność futbolu. Jako, że piłka nożna jest sportem ogólnodostępnym, a stadiony mieściły coraz więcej ludzi, na meczach pojawiali się przedstawiciele różnych grup społecznych. W tym okresie wykrystalizowały się pierwsze grupy kibicowskie podążające za swym ukochanym klubem po całej Anglii. W czasie meczów wyjazdowych dochodziło do rozbojów i bójek między fanatykami przeciwnych drużyn.

            W Polsce pierwsze grupy szalikowców pojawiły się w latach 70-tych. Na rozpowszechnienie takiej formy kibicowania  miała wpływ prasa i telewizja. Transmisje meczów piłkarskich z lig zachodnich (w szczególności ligi angielskiej) otworzyły oczy młodym fanom futbolu na całkiem inny świat oraz nowe formy kibicowania. W telewizji można było zaobserwować w odróżnieniu od ówczesnej polskiej rzeczywistości ludzi ubranych w kolorowe szaliki, barwy ulubionej drużyny, wymachujących flagami i wykrzykujących różnego rodzaju hasła.

            Prawdopodobnie pierwszy ruch szalikowców zorganizowali kibice ŁKS-u Łódź. Kilku studentów ubranych w szaliki i uzbrojonych we flagi zbierało się co mecz na tym samym miejscu stadionowym, aby dopingować swój klub. Grupa ta zaczęła szybko się rozrastać. Ludzie zaczęli zawierać przyjaźnie, które uległy wzmocnieniu, gdyż coraz częściej organizowane były wspólne podróże na mecze wyjazdowe. Do miana pierwszych szalikowców pretendują również ekipy Polonii Bytom, Legii Warszawa oraz Lechii Gdańsk. Spór o to kto był pierwszy trwa do dziś. Faktem jest, że na początku lat 70-tych to właśnie „Ełkaesiacy”  stanowili najliczniejszą i najbarwniejszą grupę kibiców. Zaraz po nich były ekipy Lecha Poznań, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Wisły Kraków oraz Polonii Bytom. Wkrótce pojawili się kibice Arki Gdynia, Śląska Wrocław, Pogoni Szczecin oraz GKS-u Tychy. Podczas jeżdżenia na wyjazdy wyłonili się nieformalni przywódcy oraz pojawiły się pierwsze „zgody” i „kosy”. Co oznacza odpowiednio wsparcie i przyjaźń innego klubu oraz nienawiść i wojnę z przeciwną drużyną.

            Na początku lat 80-tych wzrosła ilość grup szalikowców oraz ich liczebność. Podczas Finału Pucharu Polski 9.05.1980r. w Częstochowie w kilkugodzinnych starciach między kibicami Legii Warszawa i Lecha Poznań brało  udział po kilkuset fanów każdej z drużyn. Oprócz pięści do bitwy użyto siekier, noży oraz drzewców od flag. Według nieoficjalnych danych kilkanaście osób zostało ciężko rannych i jedna poniosła śmierć. Pierwsze polskie ekscesy stadionowe były transmitowane w 1981 roku podczas meczu Widzewa Łódź z Legią Warszawa. Wtedy to warszawscy kibice zaatakowani przez Łodzian zostali zmuszeni do wtargnięcia na murawę boiska. Cała akcja nie mogła ujść niczyjej uwadze, więc mecz przerwano, a do „uspokojenia” kibiców wysłano ówczesne oddziały ZOMO. Ze względu na niedostateczne zabezpieczanie tras przejazdów kibiców, niejednokrotnie dochodziło do licznych awantur i bójek pomiędzy antagonizującymi ze sobą klubami. W latach osiemdziesiątych utworzyła się również Liga Chuliganów. W 1981 roku prym wiodłą ekipa warszawskiej Legii. Dwa lata później na fotelu lidera zasiedli szalikowcy Lechii Gdańsk. Rok 1986 należy do kibiców Wisły Kraków. Połowa lat 90-tych to hegemonia dwóch klubów Legii Warszawa oraz Widzewa Łódź, które zmieniały się tylko na pozycji lidera. W chwili obecnej w czołówce tej specyficznej klasyfikacji znajdują się kibice drużyn: Legii Warszawa, Lecha Poznań, Arki Gdynia i Lechii Gdańsk.

            Lata 90- te to okres, w Polsce kiedy to narastało zjawisko wyskoków chuligańskich występujących podczas imprez sportowych. Zupełnie odwrotna sytuacja miała miejsce w krajach Europy Zachodniej. Według danych Komendy Głównej Policji najwięcej chuligańskich ekscesów podczas wydarzeń sportowych miała miejsce w 1997 roku, a ich liczbę szacuje się na 1075 takich zajść. Natomiast liczba zbiorowych zakłóceń porządku podczas imprez sportowych stale rosła w latach 91-99. w kulminacyjnym momencie liczbę tychże zakłóceń oszacowano na 212. Po roku 2000 liczba chuligańskich wybryków zaczęła drastycznie spadła i maleje dalej. W 1998 roku odnotowano najwięcej osób z obrażeniami zdobytymi podczas kibicowania. 196 kibiców i 256 policjantów odniosło tamtego roku obrażenia.

            W latach 90-tych polscy kibice uznali za stosowną okazję do bójki również mecze reprezentacji kraju. Od roku 1992 organizowane są zbiorowe wyjazdy kibiców na mecze reprezentacji Polski rozgrywane poza granicami kraju oraz niektóre spotkania pucharowe. Do starć pomiędzy szalikowcami Cracovii i połączonymi siłami kibiców Wisły, gdańskiej Lechii i wrocławskiego Śląska doszło w 1992 roku podczas meczu Holandia - Polska w Rotterdamie. Chuligańskie ekscesy i bójki miedzy kibicami poprzedzały mecz Polska – Anglia rozegrany w 1993 roku w Chorzowie. Atakowana była równie- niewielka grupa kibiców angielskich.

            Po roku 2000 liczba zajść chuligańskich na stadionach spadła, wzrosło bezpieczeństwo oraz zmniejszyła się liczba szalikowców. Zdarzają się jednak sytuacje, których policja musi interweniować na boisku. Świadczy o tym chociażby ostatni finał Pucharu Polski rozegrany w Bydgoszczy. Mino tego zajścia możemy bez problemu iść na mecz z całą rodziną i czuć się bezpiecznie, co w latach 90-tych byłoby nie do pomyślenia. Aktualnie liczba grup fanów sportu wynosi kilkadziesiąt ekip. Zdecydowanie większość z nich to kibice piłki nożnej, jednakże szalikowców można spotkać również na meczach koszykówki czy hokeja.


Źródła:
Kibice.net
Wikipedia.org
R. Zieliński, Pamiętnik kibica – ludzie z piętnem Heysel, Wrocław 1996
P. Piotrowski, Szalikowcy – o zachowaniach dewiacyjnych kibiców sportowych, wyd. Adam Marszałek, Toruń 2000
Szalikowcy – podstawowe informacje, Wydawnictwo Szkoły Policji w Katowicach, 2006

poniedziałek, 15 października 2012


Wojciech Cejrowski, czyli jak igrać z własnym wizerunkiem.                                                                                                                                                        

Z jednej strony wybitny podróżnik, satyryk i publicysta, z drugiej zaś postać niesamowicie kontrowersyjna – Wojciech Cejrowski to zupełny miszmasz wizerunkowy, lecz niewątpliwie ogromnie skuteczny. Z własnym wizerunkiem można robić co się komu podoba, jednakże trzeba liczyć się z konsekwencjami takiego zachowania. Niektórzy tego nie rozumieją. Starając się wypromować swój wizerunek, robią z siebie pośmiewisko. Pokrótce przedstawię postać, która w sposób mądry i wyszukany odniosła ogromny sukces w naszym kraju, nie korzystając z pomocy agencji PR, lecz bazując jedynie na własnych przekonaniach i elokwencji.

Urodził się 27 czerwca 1964 roku w Elblągu. Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Uniwersytetu Warszawskiego.                                                                                                                               

Pierwszą pracę w mediach rozpoczął w 1991 roku prowadząc wraz z Korneliuszem Pacudą cykl audycji „Czy jest miejsce na country w Polsce?”. W 1992 roku Wojciech Cejrowski dokonał czegoś niebywałego jak na owe czasy, a mianowicie przyczynił się  do podpisania kontraktu z amerykańskim Koncernem ABC, rozpoczynając jednocześnie polskojęzyczną wersję audycji American Country Countdown. Audycję prowadził przez 11 lat. Już wtedy rozpoczął propagowanie zachodu w postkomunistycznej Polsce, co niewątpliwie przyczyniło się w jakimś stopniu do Jej rozwoju, Zachęcało to również do czerpania pozytywnych zachodnich wzorców w każdym aspekcie życia codziennego.

Od 1993 roku prowadził różnego rodzaju audycje w prywatnym Radiu Kolor, którego właścicielami i założycielami byli Wojciech Mann i Krzysztof Materna. Jego autorski blok poranny emitowany w każdą sobotę od godziny 6 do 10 stał się podstawą do powstania telewizyjnego programu WC Kwadrans.                                                                                

Przygodę z telewizją zaczynał u boku Wojciecha Manna w programie Non Stop Kolor w TVP 2 emitowanym w latach 1992-1994. Największą popularność przyniosło mu prowadzenie programu WC Kwadrans nadawanego w latach 1994-1996. W programie nie stronił od kontrowersyjnych poglądów i opinii na temat wszelkich kwestii społecznych. Promował między innymi przywiązanie do tradycyjnych wartości używając przy tym słowa „ciemnogród” w znaczeniu pozytywnym. Równocześnie prowadził program muzyczny „Stajnia” emitowany również w TVP 1.                                                                                          

Brał udział w wielu programach o charakterze satyrycznym i talk-show. Jako gospodarz „Z kamerą wśród ludzi” publicznie zbeształ Agnieszkę Frykowską za jej bezpruderyjne zachowanie w programie Big Brother. Nagranie z programu cieszy się ogromną popularnością do dziś.          
                                                                                                            

W 1996 roku zrealizował pierwszy program podróżniczy na zlecenie ówczesnej Telewizji Niepokalanów (obecnie TV Puls) pod zaskakującym tytułem „Podróżnik”. Późniejsze projekty telewizyjne o charakterze podróżniczym to znane doskonale wszystkim „Boso przez świat” oraz emitowany obecnie na antenie TVN „Wojciech Cejrowski Boso”. Za działalność podróżniczą i dokumentalną został odznaczony wieloma prestiżowymi nagrodami m.in. Złoty medal w kategorii Travel & Tourism w 51 międzynarodowym konkursie New York Festivals 2008.                                                                                                                           

Wojciech Cejrowski zdobył niebywałą popularność dzięki swoim konserwatywnym poglądom. Wypowiada się otwarcie przeciwko ruchom homoseksualnym czym przysporzył sobie wielu wrogów, ale także ogromną liczbę sympatyków. Wielokrotnie występował przeciwko aborcji, eutanazji i antykoncepcji, jednocześnie wnosząc poparcie dla ruchów pro-life. Otwarcie deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego nazywając siebie „radykalnym katolem”.                                                                                                               
Takie zachowanie i poglądy są postrzegane przez społeczeństwo w dwojaki sposób. Niektórzy zarzucają mu zaściankowość i propagowanie przestarzałych, archaicznych poglądów. Ma to jednak bardzo pozytywny oddźwięk wizerunkowy. Jeśli ktoś jest przyczyną burzliwych dyskusji zarówno na tle społecznym jak i ideologicznym, bez wątpienia musi być osobą popularną.  Żyjemy z społeczeństwie nowoczesnym i poglądy Pana Wojciecha są dla wielu powodem do wstydu na tle zasad panujących w państwach zachodnich do których tak Nam śpieszno.                                                                                                                       

Jeśli chodzi o PR Wojciecha Cejrowskiego jest on na najwyższym możliwym poziomie. Jest postrzegany jako postać kontrowersyjna, ale w wyszukany sposób uciekając od metod wizerunkowych tak powszechnych w dzisiejszym showbiznesie, bazuje tylko na sobie, swoich uczuciach i poglądach. Bez wątpienia zasługuje on na szacunek i powinien być w pewnym stopniu drogowskazem, jak w nietypowy, lecz mądry sposób wykreować wizerunek osoby publicznej.                                                                                                               

Zabiegi wizerunkowe, które zakładał od początku bądź zupełnie spontaniczne powinny być  kwintesencją działalności Publik Relations. Po pierwsze możemy zauważyć pana Wojciecha drylującego w mediach w roli specjalisty od różnego rodzaju kwestii społecznych  Posiada własne autorskie programy w różnych stacjach TV co również zasługuje na uwagę. Pojawia się publicznie na happeningach i festiwalach, które odpowiadają jego przekonaniom - jest on chociażby stałym bywalcem Piknik Country w Mrągowie, który to festiwal odpowiada jego gustom muzycznym. To właśnie tam uzyskał przydomek Pierwszego Kowboja Rzeczypospolitej.                                                                                     

Brał udział i wypowiadał się w wielu sprawach budzących skrajne reakcje społeczne. Wszyscy na pewno pamiętamy Wojciecha Cejrowskiego wśród zwolenników Krzyża pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie, postawionego tam przez harcerzy tuż po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Z punktu widzenia wizerunkowego było to zabiegiem bardzo ryzykownym. Jednakże pewność siebie i obrona własnych przekonań wzniosły pana Wojciecha na wyżyny popularności i przysporzyły mu wielu entuzjastów..                                                                                                    

Kolejną rzeczą godną uwagi jest promocja  osiągnięć podróżniczych i przekonań politycznych poprzez książki. Wojciech Cejrowski jest autorem czterech pozycji przygodowo-podróżniczych. Najnowszym dziełem jest „Rio Anakonda” wydana w 2006 roku. WC jest również twórcą kilku pozycji z gatunku humorystyczno-politycznego. Publikacje cieszą się ogromną popularnością bijąc rekordy sprzedaży.                                  

Wojciech Cejrowski jest obecny również w prasie. Pisuje felietony społeczno- polityczne do takich periodyków jak: Gazeta Polska, Fronda i Ilustrowany Kurier Polski. Jest również autorem reportaży podróżniczych ukazujących się m.in. w Rzeczpospolitej, Podróżach, Voyage, Opcja na prawo, Poznaj Świat i National Geographic.                             

Największy skandal wywołał w 2009 roku. Po wypowiedzi dla Radia Wrocław został skazany wyrokiem sądu na karę grzywny. Wojciech Cejrowski wypowiedział się wówczas niepochlebnie o byłym prezydencie RP: „Aleksander Kwaśniewski, prymitywny bawidamek i pijak, który nawet nie umie się przyznać do tego, że ma chorobę alkoholową, tylko udaje, łże, że jakieś tabletki łyka tropikalne; upija się na grobach przodków naszych!”. Tym samym chyba najbardziej zagrał na uczuciach swoich sympatyków i zraził do siebie jeszcze bardziej ludzi mu nieprzychylnych. Nie odbiło się to jednak w wielkim stopniu na jego wizerunku, umacniając go na poziome radykalnego konserwatysty.

Oprócz obrazy prezydenta ma również zatargi z „innowiercami”. Jeden z odcinków jego show Boso przez świat; „Buddyzm” nie nwet został wyemitowany w publicznej telewizji ze względu na domniemaną obrazę uczuć religijnych.. Z pomocą przyszło TVN i od tamtego czasu WC znajduje się w szponach tejże stacji prowadząc dwa autorskie programy. Pierwszy z nich „Wojciech Cejrowski Boso” pozostał w dotychczasowej konwencji Jego programów przyrodniczych. Drugi z nich „Po mojemu” jest emitowany na TVN Style. Częścią magazynu jest cykl „to mnie wkurza”, w którym autor przedstawia absurdy otaczającego nas świata.                                               

Najnowszym pomysłem Wojciecha Cejrowskiego jest działalność internetowa. W 2010 roku ukazała się kolekcja odzieży sygnowana jego imieniem i nazwiskiem – WC Collection, tym samym uruchamiając sprzedaż produktów przez Internet. W 2011 roku powstał Sklep Kolonialny gdzie oferuje ubrania, kosmetyki, yerba mate, dewocjonalia i inne produkty. Wraz z pojawieniem się sklepu WC rozpoczął działalność na facebooku komentując obecne wydarzenia i odpowiadając na listy sympatyków.                                      

Podsumowując Wojciech Cejrowski to postać kulowa naszych czasów. Posiada tyle samo fanów co wrogów, ale jednocześnie pozostaje jedną z najpopularniejszych osób w Polsce. Bez  słodzenia wypowiada się na tematy trudne i budzące kontrowersje. Jest oddany swoim przekonaniom i ideałom chrześcijańskim, niosąc przy tym przekaz misyjny. Pan Wojciech to jednoosobowa dobrze naoliwiona maszyna wielozadaniowa. 

piątek, 12 października 2012

Recenzja książki napisana jakiś czas temu dla portalu time4men.pl.


Blaine Taylor- „Inżynierowie tajna armia Hitlera.Fritz Todt I Albert Speer- budowniczowie III Rzeszy”                                                                                                                                                                                                                                                                             

II Wojna Światowa to temat wciąż żywy w sercach wielu narodów i leży w kręgu zainteresowań milionów ludzi na całym globie. Dla tychże osób z pomocą przychodzi Blaine Taylor i jego najnowsze dzieło – „Inżynierowie. Tajna armia Hitlera”. Lektura tej pozycji pozwoli czytelnikom spojrzeć na okres II Wojny Światowej jako czas ogromnych wyzwań gospodarczych i intensyfikacji technologicznej ówczesnych Niemiec. Książka stanowi swoisty hołd dla nazistowskiej myśli technologicznej, a jednocześnie jest przestrogą w jaki sposób nauka i przedsięwzięcia z reguły dobre mogą zostać wykorzystane do złych celów, które stanowią meritum w najtragiczniejszej historii świata. 

Wytworzenie tak doskonałej infrastruktury wojennej wymagało od naukowców nieprawdopodobnych nakładów pracy umysłowej oraz wsparcia finansowego państwa. Książka przedstawia nieznane do tej pory fakty z życia dwóch najtęższych umysłów III Rzeszy – Fritza Todta i Alberta Speera. Pierwszy z wymienionych był twórcą, słynnych do tej pory, niemieckich autostrad i ojcem nowoczesnego budownictwa. Drugi zaś  to mniej utalentowany architekt, ale za to genialny zarządca i bliski współpracownik samego fuhrera. Blaine Taylor ukazuje jak wielki wpływ miała ta dwójka na poczynania Hitlera, który jak się okazuje bardzo szanował zdanie specjalistów. Książka zawiera wiele nieznanych dotąd faktów i ogromną ilość niepublikowanych do tej pory zdjęć (archiwum Goringa), co jest niesamowitą gratką dla entuzjastów tematu II Wojny Światowej i historii III Rzeszy. 
                    

Dzieło Taylora nie jest przeznaczone dla szarego czytelnika. Napisane zostało w sposób bardzo ciężki i akceptowany jedynie przez fanatyków historii współczesnej. Książka zawiera jakby dwie oddzielne części przeplatające się między sobą. Główny wątek przeplatany jest różnego rodzaju dopowiedzeniami, rozwinięciami i biografiami osób związanych niekoniecznie ścisło z tematem. Masa informacji czysto technicznych, danych liczbowych i wiele cytatów pozwala na szczegółowe zapoznanie się z wyzwaniami inżynieryjnymi, ale również paradoksalnie utrudnia je zwykłemu czytelnikowi. Książka może rozczarować tych fanów pragnących wartkiej akcji, teorii spisowych i opowieści o bohaterach, ale chyba nie o to chodzi w opracowaniach tego typu…                                          

Dzieło nie zawiera błędów merytorycznych, choć często napotykamy wplatane opinie autora, z którymi możemy się zgadzać lub nie. Pomimo, że dwojaki sposób konstrukcji książki pozostawia wiele do życzenia, to oprawa graficzna robi ogromne wrażenie. Mnogość niepublikowanych dotąd fotografii, czy nieznanych cytatów zapierają dech w piersiach. Można tam zobaczyć między innymi Hitlera sprawującego kontrolę na budowie autostrady i przechadzającego się po niej w cywilnym ubraniu, co było niezmierną rzadkością.              

Podsumowując jest to arcyciekawa pozycja dla fanów II Wojny Światowej, ukazująca ogromne ilości nowych zdjęć, ciekawostek i informacji na temat dwóch najwybitniejszych inżynierach III Rzeszy. Trzeba jednak przezwyciężyć trudności z konstrukcją tekstu i cieszyć umysł nową „zabawką”.


czwartek, 11 października 2012




Robert Johnson

Niewielu ludzi w Polsce wie kim był i co robił Robert Johnson… :Protoplasta rythm&bluesa podpisujący pakt z diabłem. Inspirował takich gitarzystów jak: Eric Clapton, Keith Richards czy John Mayall (pionier muzyki rockowej). Tak w skrócie można opisać tę personę. Jednakże jego historia jest bardziej interesująca niż plotki o cyrografie… Pomimo śmierci w młodym wieku, historie, które przeżył mógłby rozdzielić na wiele żywotów ludzkich.

Urodził się 8 maja 1911 roku (niedawno skończyłby 100 lat) w Hazlehurst w stanie Missisipi. Wychował się w skrajnej nędzy. Początkowo mieszkał z ojcem. W 1919 został on jednak zlinczowany. W tym samym roku Johnson powrócił pod skrzydła swojej rodzicielki. Matka – Julia Doodds często zmieniała mężczyzn, co doprowadziło do wyprowadzki Roberta w bardzo młodym wieku. Jakiś czas później ożenił się z młodziutką dziewczyną , która zmarła podczas porodu w wieku zaledwie 15 lat (dziecko urodziło się martwe). W 1930 roku  na jego drodze pojawił się Son House – również legendarny bluesman, który nauczył go techniki gry na gitarze zwanej bottleneck oraz gry na harmonijce.

To wydarzenie zmieniło jego życie. Narodził się na nowo – jako muzyk. Początkowo prowadził życie ulicznego barda, grając i pijąc z outsiderami swojego pokroju. Jeździł po całym południu USA żyjąc z dnia na dzień. Jakiś czas później Johnson zakochał się i potajemnie poślubił o 10 lat starszą narzeczoną jednego ze swych przyjaciół – Calleta`ę Craft. W 1932 roku para przeniosła się do Clarksdale w Delcie Missisipi. Tam Calleta ciężko zachorowała i Robert porzucił ją dla rozwoju kariery muzycznej.

Robert Johnson został odkryty przez  Erniego Oertle, który przedstawił go Donowi Lawowi z American Record i nalegał na jak najszybsze rozpoczęcie nagrań. Odbyły się tylko dwie sesje nagraniowe, w 1936 i 1937 roku w Teksasie. Zostało nagrane 20 utworów z pośród naprawdę bogatej twórczości artysty. Teksty jego piosenek opowiadają o szatanie, alkoholu, kobietach i śmierci. Najbardziej znane to: Sweet home Chicago, Crossroad blues, Me and the devil blues, czy Love in Vain.



Ten okres jego życia to czas jeszcze większego natężenia podróży. Muzyk jakiś czas kursował pomiędzy Detroit, a Chicago. Zakochany w Wietrznym Mieście napisał utwór w którym uznał je za swój dom. Jednakże jego styl życia i cechy charakteru nigdy nie umożliwiły mu zbudowania prawdziwego domu. Zmarł w Greenwood w stanie Missisipi     16 sierpnia 1938 roku w wieku 27 lat. Prawdopodobnie zgon nastąpił na wiejskiej potańcówce po dodaniu trucizny do ulubionego napoju Roberta – whisky. Zamachu ewidentnie dokonała zazdrosna kobieta lub mężczyzna, któremu Johnson uwiódł piękną narzeczoną.

Fakty faktami, ale co opowiada nam legenda?  No więc, legenda głosi, iż Robert Johson był przeciętnie grającym na gitarze wrakiem człowieka. Niezmiernie pragnąl sławy i kochal bluesa. Którejś nocy nasz bohater siedział pod drzewem na skrzyżowaniu dróg, grając i pijąc whisky. W pewnym momencie podszedł do niego wielki człowiek w czerni, który był diabłem i zapytał go czy nie chciałby zostać największym bluesmanem wszechczasów. Robert oczywiście zgodził się. Wtedy szatan wziął jego gitarę i nastroił ją od nowa. Inna wersja mówi, że zakochany w  o 10 lat starszej kobiecie Johnson chciał jej zaimponować i wtedy właśnie doszło do podpisania cyrografu. Historia jeszcze innej treści na temat tej legendy przedstawiona jest w odcinku jednego z popularniejszych obecnie seriali amerykańskich – Supernatural (Nie z tego świata).

Najprawdopodobniej całą tę historię wymyślił sam Johnson, nakręcając w ten sposób publikę. Tworząc wokół siebie aurę tajemniczości muzyk miał ogromne rzesze fanów w całych Stanach Zjednoczonych. Przez wielu uważany jest za geniusza marketingu muzycznego.

Pomimo tego, że wielu ludzi potwierdziło jego nagłą i jakże diametralną przemianę, pozostawmy baśnie i legendy tam gdzie jest ich miejsce… Faktem jest, iż Robert Johnson był jednym z największych muzyków w historii. Jego  utwory inspirowały i do dziś inspirują wielkich artystów. W 1980r. przyznano Johnsonowi (pośmiertnie), nagrodę , wyróżnienie Blues Foundation's Hall o Fame, a w 1986r. Rock & Roll Hall of Fame.  W 2003 roku magazyn Rolling Stone umiejscowił Johnsona na piątym miejscu w rankingu "100 najlepszych gitarzystów w historii"  Chociaż posiadał „diabelskie pochodzenie”, Robert Johnson był artysta wielkim.