czwartek, 11 października 2012




Robert Johnson

Niewielu ludzi w Polsce wie kim był i co robił Robert Johnson… :Protoplasta rythm&bluesa podpisujący pakt z diabłem. Inspirował takich gitarzystów jak: Eric Clapton, Keith Richards czy John Mayall (pionier muzyki rockowej). Tak w skrócie można opisać tę personę. Jednakże jego historia jest bardziej interesująca niż plotki o cyrografie… Pomimo śmierci w młodym wieku, historie, które przeżył mógłby rozdzielić na wiele żywotów ludzkich.

Urodził się 8 maja 1911 roku (niedawno skończyłby 100 lat) w Hazlehurst w stanie Missisipi. Wychował się w skrajnej nędzy. Początkowo mieszkał z ojcem. W 1919 został on jednak zlinczowany. W tym samym roku Johnson powrócił pod skrzydła swojej rodzicielki. Matka – Julia Doodds często zmieniała mężczyzn, co doprowadziło do wyprowadzki Roberta w bardzo młodym wieku. Jakiś czas później ożenił się z młodziutką dziewczyną , która zmarła podczas porodu w wieku zaledwie 15 lat (dziecko urodziło się martwe). W 1930 roku  na jego drodze pojawił się Son House – również legendarny bluesman, który nauczył go techniki gry na gitarze zwanej bottleneck oraz gry na harmonijce.

To wydarzenie zmieniło jego życie. Narodził się na nowo – jako muzyk. Początkowo prowadził życie ulicznego barda, grając i pijąc z outsiderami swojego pokroju. Jeździł po całym południu USA żyjąc z dnia na dzień. Jakiś czas później Johnson zakochał się i potajemnie poślubił o 10 lat starszą narzeczoną jednego ze swych przyjaciół – Calleta`ę Craft. W 1932 roku para przeniosła się do Clarksdale w Delcie Missisipi. Tam Calleta ciężko zachorowała i Robert porzucił ją dla rozwoju kariery muzycznej.

Robert Johnson został odkryty przez  Erniego Oertle, który przedstawił go Donowi Lawowi z American Record i nalegał na jak najszybsze rozpoczęcie nagrań. Odbyły się tylko dwie sesje nagraniowe, w 1936 i 1937 roku w Teksasie. Zostało nagrane 20 utworów z pośród naprawdę bogatej twórczości artysty. Teksty jego piosenek opowiadają o szatanie, alkoholu, kobietach i śmierci. Najbardziej znane to: Sweet home Chicago, Crossroad blues, Me and the devil blues, czy Love in Vain.



Ten okres jego życia to czas jeszcze większego natężenia podróży. Muzyk jakiś czas kursował pomiędzy Detroit, a Chicago. Zakochany w Wietrznym Mieście napisał utwór w którym uznał je za swój dom. Jednakże jego styl życia i cechy charakteru nigdy nie umożliwiły mu zbudowania prawdziwego domu. Zmarł w Greenwood w stanie Missisipi     16 sierpnia 1938 roku w wieku 27 lat. Prawdopodobnie zgon nastąpił na wiejskiej potańcówce po dodaniu trucizny do ulubionego napoju Roberta – whisky. Zamachu ewidentnie dokonała zazdrosna kobieta lub mężczyzna, któremu Johnson uwiódł piękną narzeczoną.

Fakty faktami, ale co opowiada nam legenda?  No więc, legenda głosi, iż Robert Johson był przeciętnie grającym na gitarze wrakiem człowieka. Niezmiernie pragnąl sławy i kochal bluesa. Którejś nocy nasz bohater siedział pod drzewem na skrzyżowaniu dróg, grając i pijąc whisky. W pewnym momencie podszedł do niego wielki człowiek w czerni, który był diabłem i zapytał go czy nie chciałby zostać największym bluesmanem wszechczasów. Robert oczywiście zgodził się. Wtedy szatan wziął jego gitarę i nastroił ją od nowa. Inna wersja mówi, że zakochany w  o 10 lat starszej kobiecie Johnson chciał jej zaimponować i wtedy właśnie doszło do podpisania cyrografu. Historia jeszcze innej treści na temat tej legendy przedstawiona jest w odcinku jednego z popularniejszych obecnie seriali amerykańskich – Supernatural (Nie z tego świata).

Najprawdopodobniej całą tę historię wymyślił sam Johnson, nakręcając w ten sposób publikę. Tworząc wokół siebie aurę tajemniczości muzyk miał ogromne rzesze fanów w całych Stanach Zjednoczonych. Przez wielu uważany jest za geniusza marketingu muzycznego.

Pomimo tego, że wielu ludzi potwierdziło jego nagłą i jakże diametralną przemianę, pozostawmy baśnie i legendy tam gdzie jest ich miejsce… Faktem jest, iż Robert Johnson był jednym z największych muzyków w historii. Jego  utwory inspirowały i do dziś inspirują wielkich artystów. W 1980r. przyznano Johnsonowi (pośmiertnie), nagrodę , wyróżnienie Blues Foundation's Hall o Fame, a w 1986r. Rock & Roll Hall of Fame.  W 2003 roku magazyn Rolling Stone umiejscowił Johnsona na piątym miejscu w rankingu "100 najlepszych gitarzystów w historii"  Chociaż posiadał „diabelskie pochodzenie”, Robert Johnson był artysta wielkim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz